sobota, 5 maja 2012

Dzień piąty



Nie ma to jak pojechać na zajęcia w sobotę o 9 i wrócić do domu o 16... pragnę wolnego dnia między sobotą i niedzielą, żeby mieć prawdziwy weekend! Jeśli chodzi o jedzenie to w szkole miałam wielką ochotę zjeść absolutnie wszystko, co istnieje. Przechodziłam obok automatów z batonikami, 7daysami, ogólnie niezdrowymi rzeczami i za każdym razem udawało mi się przekonać swój głupi gruby tyłek, że nie mogę niczego kupić. To całkiem fajne uczucie :)

Bilans:
I śniadanie  muesli z mlekiem 200 kcal
3 sezamki 138 kcal (ughh, nie wiedziałam, że to dziadostwo ma tyle kalorii :<)
II śniadanie 
jabłko 70 kcal
Obiado-podwieczorek
bardzo mała porcja rosołu z makaronem (ok. połowa szklanki rosołu i jedna łyżka makaronu, zjadłam tylko przez to, że ładnie pachniało...) 100 kcal?
mini porcja muesli z mlekiem 150 kcal
Kolacja
kromka chleba razowego 75kcal
plasterek żółtego sera 57 kcal
plasterek szynki 50 kcal

Razem: 840 kcal

Hm, nie jest jakoś tragicznie, ale mogło być dużo lepiej. Nie wiem skąd wzięła mi się ta ochota na muesli, ale mogłabym je jeść ciągle i w nieograniczonych ilościach... na szczęście na razie udaje mi się powstrzymywać tę "żądzę" i nakładać ich mało.

Aaa, to pierwsze to jakbym widziała siebie :/ ogromne uda, tłusty brzuch i boczki... masakra.

1 komentarz:

  1. Fajnie,że jednak automaty nie skusiły. Wiem, jak to jest :P .
    trzymam kciuki :)
    /Cerise

    OdpowiedzUsuń