środa, 16 maja 2012

Kolejny dzień pierwszy

Aaa, dziewczyny, ale spieprzyłam! Niestety przez brak czasu nie mogłam się ogarnąć, napisać o tym na blogu i postanowić wznowienie walki (zabierałam się za to kilka razy, ale zawsze było "coś", co mnie od tego odciągało), więc teraz mogę w końcu napisać - JESTEM!
Jeśli chodzi o poprzednie dni to niektóre były ok, ale kilka razy naprawdę wszystko zawaliłam - wielki obiad, słodycze, a raz nawet alkohol + duuużo żarcia, co było kompletną masakrą. Ale zapominam o tamtym i od nowa biorę się do roboty ;) Jedno, co mnie jednocześnie zadziwiło i ucieszyło, to fakt, że nawet po tych ucztach waga wskazała 55.8... pewnie zeszło mi po prostu trochę wody, ale naprawdę byłam zaskoczona, bardziej spodziewałabym się 65 :p
 Dziś na razie idzie dobrze i musi tak pozostać ;)
Trzymajcie się chudo!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz