niedziela, 6 maja 2012

Zawalenia część pierwsza

Jestem głupia i straszna, oprócz muesli z jogurtem na śniadanie i kanapki ZEŻARŁAM (tak, to chyba najlepsze słowo...) dwa kotlety mielone przyrządzone przez mojego ojca cukrzyka. Co prawda składają się głównie z pietruszki, cebuli oraz śladowych ilości mięsa, ale... no kurcze. Po co zjadałam to SMAŻONE coś?! Nie rozumiem, ale już nic dziś nie jem. Nic. Czuję się pełna, tak jak kiedyś... znam to uczucie, bo towarzyszyło mi niemal przy każdym obiedzie. Myślałam, że tak właśnie powinno się jeść i przez to tyłam. Uhhh, wypiję teraz hektolitry wody i zielonej herbaty, może wieczorem pozwolę sobie na połowę jabłka.
Mam nadzieję, że u Was jest lepiej, bo ja czuję, że kompletnie zawaliłam :< wiem, że nie zjadłam całej lodówki, ale przechodziłam obok tych kotletów jak obok automatów i chyba już za drugim razem się poddałam, to takie dołujące... ale nieważne, "mówi się trudno i żyje się dalej", ogarnę rzeczy do szkoły, a później poćwiczę, żeby to naprawić.

2 komentarze:

  1. Nie przejmuj się...Wiem, że teraz czujesz się,jakby wszystko poszło na marne. Jesteśmy tylko ludźmi i zdarzają nam się wpadki. Przejdź nad tym do porządku dziennego i walcz dalej! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej, spokojnie! Nie ma się co przejmować jednym zawalonym dniem. Jeśli się przejmiesz, usiądziesz i zaczniesz płakać, to wszystko się zawali! Nigdy nie jest za późno, żeby zjedzone żarcie spalić. Wskocz na rower, porób brzuszki, możesz nawet biegać po schodach. Nie załamuj się i pracuj dalej :D

    OdpowiedzUsuń